Świat według Władysława Grodeckiego: 10. Indyjska ulica

Wystawa zdjęć wykonanych przez podróżnika, mieszkańca Bieżanowa, Władysława Grodeckiego, na przestrzeni wielu lat zwiedzania całego świata.

Wystawa przygotowana przez Jadwigę Grunwald – córkę Grodeckiego z okazji obchodów Dnia Ziemi pod hasłem „Dokoła NASZEJ Ziemi”.

10. INDYJSKA ULICA

W tracie pierwszego pobytu w Indiach (w 1974 r.) byłem uczestnikiem wycieczki PBP „Orbis”. Mieszkałem w najlepszych hotelach, korzystałem z luksusowych autobusów i samolotów, jadłem w najlepszych restauracjach i oglądałem najpiękniejsze zabytki, a do tego w Bombaju przyjmował mnie polski inżynier, współpracownik i przyjaciel wielkiego Mahatmy Gandhiego. Byłem oczarowany. Niestety nie był to prawdziwy obraz Indii, nie oglądałem tego co mnie najbardziej interesowało, prawdziwej ulicy, świętych krów, biedy…

Indie po raz drugi odwiedziłem w 1992 r. W dniu naszego przyjazdu do Delhi Hindusi zniszczyli meczet w Aiodia, co spowodowało ogromne wzburzenie społeczności muzułmańskiej. Centrum stolicy było zamknięte, a w wyniku rozruchów na tle religijnym na terenie całego kraju zginęło ponad 2 000 osób. Sparaliżowana komunikacja kolejowa i autobusowa uniemożliwiała wyjazd na południe kraju.

Władysław Grodecki odwiedził Indie kilkakrotnie, łącznie spędzając w tym kraju około pół roku. Miał okazję spotkać wielu ważnych polityków, uczestniczył w odsłonięciu pomnika upamiętniającego polskich uchodźców z czasów drugiej wojny światowej w Valivade, dwa tygodnie przebywał w leprozorium Mariana Żelazka, polskiego misjonarza, który w 2002 roku został nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla.

Podobno tylko jeden Mahatma Gandhi poznał dobrze Indie. Można ten kraj lubić lub nie, ale zawsze robi on na przybyszu ogromne wrażenie. Dla jednych spotkanie z Indiami i ich wspaniałymi zabytkami jest wielkim przeżyciem estetycznym, dla innych prawdziwym szokiem, gdy oglądają nędzę ulicy hinduskich miast. Dla mnie jest to najciekawszy kraj świata.

W 1998 r., podróżując pociągami i autobusami z Hindusami, spożywając z nimi posiłki, mieszkając w skromnych hotelach lub gdzieś w gościnie, miałem okazję lepiej poznać ten kraj i jego mieszkańców. Tym razem wraz z Krzysztofem i studentem z Tokio przyleciałem z Bangkoku do Bombaju tuż po północy. Po odprawie paszportowej Hindusów przepędzono, a nam pozwolono zostać do rana w poczekalni lotniskowego terminalu. Czyżby nocne przejazdy były niebezpieczne dla białych? Rano w towarzystwie ośmiu obcych turystów dotarliśmy autobusem do centrum miasta. Powoli budziło się życie, ściągano z chodnika maty gdzie spali bezdomni, zaczęto przygotowywać posiłki, kobiety prały bieliznę, ożywiały się święte krowy…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola oznaczone są *